piątek, 4 grudnia 2015

Sztuka ubierania się

Ciemno, buro i ponuro, a za oknem tradycyjna listopadowa pizgawica. Co roku to samo, na szczęście w grudniu coś będzie już przyrastało, a potem już z górki, bo będziemy cieszyli się ociepleniem w styczniu i lutym ;-). Dobry moment, żeby napisać parę słów o ubieraniu się.

Strój biegowy w sezonie jesienno-zimowym jest znacznie ważniejszy niż strój do biegania w lecie czy późną wiosną, chociaż także wtedy zdarzają się przymrozki i warto włożyć na siebie coś cieplejszego. Sportowe ubrania na zimę są oczywiście także droższe i często dopiero tuż przed zimą początkujący amator biegania orientuje się, że krótkie spodenki, koszulka i trampki kosztują relatywnie mało w porównaniu ze strojem zimowym.

Oczywiście każdy reaguje na zimno trochę inaczej, jedni są bardziej wrażliwi na zimno, inni mniej. Ja zaczynam wkładać cieplejsze ubrania przy temperaturze ok. 15 stopni, biegam do temperatury -10 stopni. Kiedy jest zimniej, po prostu nie biegam, mówię pas. W polskich warunkach tak srogie temperatury zdarzają się raczej rzadko, w latach 2011-2015 pamiętam tylko jeden dwutygodniowy okres, kiedy wyjątkowo niskie temperatury zmusiły mnie do zrezygnowania z biegania, było to zimą 2012 roku.

A zatem jak się ubieram ? Kiedy temperatura spada do ok. 15 stopni zakładam długą bluzę i długie spodnie. Bluza jest wtedy jedyną warstwą chroniącą górną część ciała, a zatem staram się kupować bluzy długie, opinające pośladki, żeby uniknąć podwiewania rozgrzanych pleców czy brzucha przez wiatr. Kupuję bluzy z materiałów sztucznych, najczęściej z poliestru. Sama bluza jednak nie opina ciała, jest raczej luźna.

Przy około 10 stopniach do tego zestawu dokładam opaskę na głowę. Dokładnie taką jaką widać na moim zdjęciu profilowym. Opaska ma przede wszystkim chronić uszy, skronie i czoło. Opaska nie musi być niebieska, ale oczywiście wszystkie inne kolory są mniej ciekawe, a przez to – gorsze ;-).

Kiedy temperatura spada do około 5 stopni na górną część ciała zakładam drugą warstwę – podkoszulek termoaktywny, który w przeciwieństwie do bluzy przylega do ciała. Mam wtedy na sobie dwie górne warstwy ubrania: przylegającą oraz luźną. Naturalnie, dopuszczalna w tych temperaturach jest również kombinacja kurtki do biegania oraz podkoszulka termoaktywnego, którą czasami praktykuję.

Przy temperaturach w okolicach 0 stopni zamiast opaski na głowę wkładam czapkę, na ręce rękawiczki natomiast pod długie spodnie zakładam termoaktywne bokserki sięgające prawie do kolan. Te bokserki przede wszystkim mają chronić nerw kulszowy, o którym po raz pierwszy przeczytałem u Skarżyńskiego (Jerzy Skarżyński „Biegiem przez życie”, Szczecin 2012, str. 460). Warto chronić ten nerw, bo na starość bida będzie ;-)

I w końcu najzimniejsza opcja, czyli bieganie w temperaturze -5 stopni i mniej. Pozbywam się bokserek oraz podkoszulka termoaktywnego, zakładam za to pełny komplet termoaktywny, spodnie termoaktywne (długie) oraz bluzę termoaktywną (długą). Oczywiście zakładam także bluzę do biegania (lub kurtkę) oraz długie spodnie. Co ciekawe ten komplet to jedyny element wyposażenia biegacza, którego nie musiałem kupować, został mi jeszcze z czasów, kiedy aktywnie jeździłem na nartach...

Poniżej -10 stopni nie biegam. Warto zauważyć, że nie biegam w trzech warstwach, dwie warstwy ubrania całkowicie wystarczają mi do temperatury -10 stopni.
Siema!