Przejechałem ponad pół Polski, żeby wziąć udział w tym biegu. Bieg był zorganizowany w lasach Kędzierzyna-Koźla i do końca nie było jasne, jak naprawdę długa jest trasa, bo to, że nie jest to atestowane 10 kilometrów, to było jasne. Nie wiedziałem, czy trasa jest szybka, czy są na niej podbiegi, czy jest płaska, z ubitym gruntem. Chciałem połamać 50 minut na takiej leśnej trasie. Przygotowywałem się do tego startu od maja, po drodze zaliczając półmaraton.
Dystans: 11,47 km
Trasa: leśne ścieżki, z lekkimi podbiegami
Miejsce open: 13/31
Czas netto: 59:06
Tempo: 5:14/km
Przed startem zapytałem się jednego z biegaczy, czy trasa jest trudna. Potwierdził, że są na niej podbiegi, to jest teren leśny i doradził biec 3 minuty wolniej do biegu po płaskim asfalcie. Wziąłem udział w rozgrzewce poprowadzona przed szkołą w Kędzierzynie-Koźlu przez organizatorów biegu.
Podczas rozgrzewki okazało się, że trasa ma 11-12 kilometrów, ale dokładnie ile, to do końca nie było wiadomo.
Po rozgrzewce przeszliśmy 800 metrów na start, postanowiłem biec tempem 5:00/km, założyłem, że asfaltową dyszkę jestem w stanie przebiec w czasie 47-48 minut i stąd docelowe tempo.
Pierwszy kilometr przebiegam dokładnie w tempie 5:00/km, nie działo się nic ciekawego, biegłem w kilkuosobowej grupce biegaczy. Na drugim kilometrze wyprzedziła mnie szybka grupka zawodników półmaratonu, który wystartował kilka minut za nami. Przegiąłem nieco z tempem, biegłem za szybko tj. 4:47/km.
Na trzecim kilometrze zwolniłem nieco do tempa 5:07, grupka, z którą biegnę ucieka mi, jednocześnie wyprzedza mnie kilku biegaczy, nie wiem, czy biegną dyszkę czy półmaraton. Na czwartym kilometrze zaczęły się podbiegi, nie były specjalnie trudne, ale jednak powodowały zmęczenie i utratę sił, tempo jednak nie spadło i wyniosło 5:04/km.
Piąty kilometr to ciąg dalszy podbiegów, tempo spadło do 5:10/km. Szósty kilometr to ostry zakręt w prawo oraz ostatnie podbiegi na tej trasie, tempo wyniosło 5:27/km.
Siódmy kilometr to zakręt w prawo, który oznaczał, że trasa zaczęła zawracać w kierunku startu. Podbiegi się skończyły, ale byłem już zmęczony, tempo 5:26/km.
Ósmy kilometr lekko z góry, zacząłem bieg szybciej, tempo 5:21/km.
Dziewiąty kilometr. Pod koniec tego kilometra rozwiązał mi się but, pierwszy raz na zawodach, but na leśnej ścieżce pracuje jednak inaczej i na takie zawody przydałyby się jakiś model z kieszonkami na sznurówki. Straciłem przez to ze 20-30 sekund. Tempo 5:25/km.
Dziesiąty kilometr. Buty jakby się umówiły i zsynchronizowały tzn. dwieście metrów dalej rozwiązał się lewy, straciłem kolejne sekundy. Tempo 5:14/km. Wyprzedziła mnie jakaś zawodniczka, ale oprócz niej nikt mnie do końca trasy nie wyprzedził. Pod koniec tego kilometra stała grupa wolentariuszy, który krzyczała, że do mety jeszcze półtora kilometra.
Na jedenastym kilometr przyspieszyłem, było płasko i blisko do ukończenia, tempo 5:06/km. Dwunasty kilometr, ostatni. Zawodniczka, która mnie wyprzedziła była z przodu jakieś 20-30 sekund, ale w zasięgu wzroku, już jej nie wyprzedziłem. Wpadłem na metę, dostałem medal i wodę ;-)
Nie byłem bardzo wyczerpany, nie dałem z siebie wszystkiego, tętno tego biegu odpowiadało tętnu z półmaratonu. Próbowałem przeliczać ten czas na czas hipotetycznej dychy na płaskiej, asfaltowej trasie i wychodziło mi około 48 minut.
To był dobry, ciekawy bieg w lasach niedaleko Kędzierzyna-Koźla. Zawody inne niż wszystkie, z ciekawą oprawą, kameralne. Może przyjadę do Kędzierzyna za rok, żeby przebiec tę trasę
szybciej, bez zawiązywania po drodze butów i zająć w klasyfikacji kilka miejsc wyżej.
Ahoj!