niedziela, 26 sierpnia 2018

Rozwałka przed Siedlcami


W niedzielę, tydzień przed startem w Siedlcach rozwaliłem się na rowerze. Jechałem już na dużym zmęczeniu i wracając, tuż przed samym domem, zacząłem w trakcie jazdy analizować stan licznika. Potem już nie pamiętam co się stało, coś się źle zadziało, odruchowo nacisnąłem z całej siły na klamki hamulców, ratując się przed upadkiem, i przeleciałem przez kierownicę. Nie jechałem zbyt szybko, może 20 km/h.

Bilans strat był spory, ale najpoważniejszym urazem było silnie stłuczone lewe kolano. Biegać nie mogłem, chodząc kuśtykałem.

W poniedziałek, wtorek oraz środę lizałem rany. W czwartek miałem nadzieję pobiegać, ale noga była zbyt sztywna i obolała, nie zdołałem się zmusić do wyjścia. W piątek podobnie, chciałem wyjść, ale ostatecznie zostałem w domu. W sobotę było już całkiem nieźle, najpierw zrobiłem zakupy, kupiłem koszulkę biegową na bieg w Pradze, a potem poszedłem pobiegać.

Przebiegłem 5 km w tempie 5:20/km i tętnem średnim 166, z nogą było całkiem ok, wciąż były problemy ze zginaniem kolana, ale czułem, że idzie ku dobremu. Sześć dni przerwy spowodowały wzrost tętna, powinno być niżej. Pod koniec rozbiegania złapał mnie jeszcze wielki deszcz. Po wgraniu treningu na runalyze, portal pokazał estymowany czas na 10 km 44:20, a na 5 km 21:10.

Do Siedlec nie pojechałem, bo nie miałem po co, bałbym się biec na maksa z taką nogą. Pakiet przepadł.

Teraz przede mną bieg w Pradze Birell Prague Run 10 km. Zostaje jeszcze jedenaście tygodni treningów przede mną, więc myślę, że życiówka w tym sezonie wciąż jest możliwa.
ahoj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz