środa, 10 maja 2017

Wyjątkowo zimny maj



Tak, była kiedyś taka piosenka Maanamu z płyty Derwisz i Anioł z roku 1991. Byłem w pierwszej klasie liceum i nie przejmowałem się czymś takim jak pogoda. Naparzałem pewnie w Quake'a albo w Duke Nukem'a. Nie mam pojęcia, czy Korze chodziło o maj w roku 1991, czy może jednak o maj rok wcześniej. W każdym bądź razie stare wraca, czas jest kolisty i znowu mamy mega wyjątkowo zimny maj.

Póki co bieganie bez planu i bez żadnych planów startowych nie przejadło mi się :). Nie ma jak odrobina szaleństwa w życiu sportowca, dziś można pobiegać po lesie 30 minut, a za tydzień też 30 minut, a może jednak odważyć się na szalone 40 minut, albo może jednak popływać na basenie dwa razy, a tylko raz pójść biegać. Nie ma planów, napinki startowej i zostaje więcej czasu na inne, niesportowe zajęcia domowe :). Oczywiście gdzieś tam z tyłu głowy jest świadomość, że powrót do treningu może być ciężki, do tej regularności, że schodzenie na poziom sub43, czy sub42 i niżej na dyszkę to już nie takie pitu-pitu, ze tego z tuptania po lesie się nie zrobi. Hm, przynajmniej ja nie nie zrobię. Najwięcej w tym roku przebiegłem 8 km biegu ciągłego z niewielkim hakiem. Czyli słabo.

Wracając do maja, to jest naprawdę zimny i nawet mojej skromnej osobie, która zimno lubi, a gorąca szczerze nie znosi, taka pogoda się przejadła. Mamy rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem (według czasu moskiewskiego), siedzimy sobie w pracy, aż tu nagle zaczyna padać snieg za oknem. WTF ?

Wracają do kilometrażu, muszę przyznać, że z takim słabym kilometrażem nie mam po co zapisywać się na jakikolwiek bieg, chyba że dla ciekawej trasy. A znając życie to w tym roku pewnie nigdzie nie wystartuję. Chlip, chlip ;-)

Pamiętam jak zaczynałem biegać w 2011 roku jak było ciężko dojść do tych 30 minut ciągłego biegu i jaką radością było przebiegnięcie ciągłych 30 minut. W dzienniczkach odnotowałem przebiegnięte 404 kilometry, a potem z roku na rok było ich coraz więcej i więcej. Chciałbym w tym roku przebiec więcej niż te 404 kilometry sześć lat temu. Na przykład 420 może być, albo 457 też jest ok. I tak szukam i szukam, ale nie znajduję i nie umiejscawiam żadnych innych bardziej ambitnych biegowych celów w tym roku.

Wszystkim czytającym i sobie poprawy pogody życzę! Czas zzuć zimowe buty ;-) Ahoj!