poniedziałek, 9 października 2023

Półmaraton Mattoni Usti nad Labem

 


Czas netto: 2:00:47

Miejsce OPEN: 682/1396

Z pewnym opóźnieniem opisuję ten półmaraton, minęły już trzy tygodnie od jego ukończenia. Półmaraton miał być jednym z epizodów w mojej podróży po Czechach we wrześniu tego roku. I tak właśnie było. Zamierzałem w nim pokonać barierę 1:45.

Wyruszyłem samochodem z Warszawy. Pierwszego dnia dotarłem do Wrocławia, gdzie przeszedłem się po rynku, zjadłem pizzę w Pizzotopii i przypomniałem sobie klimat tego fajnego miasta.

Następnego dnia ruszyłem do Czech. W Czechach remonty, korki, wypadki - do Usti nad Labem dotarłem późno tj. około 17-tej, zameldowałem się w pensjonacie i poszedłem odebrać pakiet startowy.

W pakiecie numer, agrafki, dodatkowo zamówiłem koszulkę, dostałem też dwa batoniki energetyczne.

Niestety było ciepło i prognozy na następny dzień nie pozostawiały złudzeń, że będzie jeszcze cieplej tj. około 26 st. A start był planowany na 15.00

W dniu startu rzeczywiście było ciepło, nawet bardzo ciepło. Gdyby nie ta długa podróż i przygotowania, to zrezygnowałbym ze startu, nie zapowiadało się to dobrze. Ruszyliśmy o 15.00. Starałem się biec na ok. 1:50-1:52, ale utrzymałem to tempo przez 10 km. Na jedenastym kilometrze upał mnie pokonał. Szedłem przez około 200-300 m, a później resztę dystansu biegłem. I kolejne kilometry podobnie. Co dwa kilometry piłem wodę, chyba łącznie piłem wodę 8 razy podczas tego biegu, no było ciężko.

Ukończyłem w czasie 2:00:47, przez cały sezon przygotowywałem się na czas 1:45, w optymalnych warunkach ten czas byłby osiągalny, może byłoby 1:48. tak uważam. 

Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Zacząłem swoje wakacje w Czechach. Pogoda sprzyjała, odwiedziłem cztery czeskie miasta, zjadłem kilkanaście knedliczków, ale o tym nie będę już pisał na tym biegowym blogu :) To były fajne, słoneczne, ciepłe wakacje.

Tylko ten bieg się nie udał :( Na zdjęciu Praga - plac Wacława, tu już było kilka dni po biegu w Usti...