środa, 2 marca 2016

Plany startowe 2016


Moje plany startowe wykrystalizowały się i chyba już w nich nic nie zmienię. Myślałem, główkowałem i zastanawiałem się dość długo, co i gdzie pobiec w tym roku. To zawsze jest pewnego rodzaju łamigłówka, bo przecież trzeba zgrać dystanse, lokalizacje i terminy biegów. W sumie czasami sobie myślę, że najłatwiej z logistyką mają ci, którzy biegną maraton, tutaj przynajmniej nie trzeba nic wymyślać. Tylko zapisać się na maraton. No i potem się do niego przygotować i pobiec, co bywa niełatwe.

Co decyduje o wyborze biegu przeze mnie ? Przede wszystkim lokalizacja, bliskość od mojego miejsca zamieszkania. To jest pierwszy czynnik, którym kieruję się przy wyborze. Drugim czynnikiem jest atest trasy, zawsze chętniej wybiorę trasę z atestem PZLA niż bez niego, przynajmniej dopóki ścigam się sam ze sobą. Mam gwarancję, że bieg ma rzeczywiście 10 km, a nie 9.85 km, mogę porównywać wyniki z różnych biegów, chociaż z tymi atestami różnie bywa i zdarzają się pomyłki.

Trzecim czynnikiem jest termin biegu, staram się unikać startów w czerwcu i lipcu, z wiadomych względów. Nie startuję też w grudniu, styczniu czy lutym, jest zimno, ślisko i nie wyobrażam sobie startu w długim ubraniu. Czwartą cechą, którą biorę pod uwagę jest dobra trasa, najlepiej jak najbardziej płaska, z jak najmniejszą liczbą zakrętów. Dla takiej trasy to można nawet pominąć bliskość od miejsca zamieszkania i przejechać pół Polski.

Piątym, ostatnim czynnikiem jest to, czy brałem już udział w tym biegu w przeszłości, a jeśli tak, to ile razy. Unikam monotonii, biegania np. w Biegu Konstytucji cztery lata pod rząd, co roku staram się znaleźć jakieś nowe miejsce i nowy bieg, w którym dotychczas nie brałem udziału. Kompletnie nie rozumiem osób, które startują w tej samej imprezie rok po roku, czasami przez dziesięć, a nawet więcej lat.

I tak sezon zacznę od Babickiej Dziesiątki na początku kwietnia. Stare Babice są kilka rzutów beretem ode mnie, nie biegam tam, ale często jeżdżę rowerem. Spróbuję zaatakować swoją życiówkę, może uda się złamać 43 minuty. Po tym starcie będę stopniowo zmniejszał kilometraż aż do końca maja, kiedy wystartuję z 24-tygodniowym planem pod dyszkę na jesień (na złamanie bariery 42 minut). W końcu lipca zamierzam wystartować w Biegu Powstania Warszawskiego (5 km), to jest bieg rozgrywany późnym wieczorem, trasa jest całkiem dobra, z jednym podbiegiem, tuż przed samą metą.

Kolejny start to Kleszczów na Piątkę (we wrześniu, 5 km) z dobrą, szybką trasą, idealną do bicia życiówek, moja aktualna życiówka jest właśnie z tego biegu, podobnie jak rok temu warto pomyśleć o hotelu w Bełchatowie lub okolicach. Na początku października zamierzam wystartować w Energetycznej Dysze w Kozienicach, to miasto położone blisko Warszawy, odpada logistyka hotelowa.

I w końcu mój debiut w półmaratonie. Pierwszy półmaraton zdecydowałem się pobiec w Bydgoszczy, choć bardzo kusił Gdańsk. Tutaj także bez hotelu się nie obędzie. Ostatni start, i ukoronowanie 24-tygodniowego planu to oczywiście Warszawa, Bieg Niepodległości i łamanie 42 minut na dyszkę. Takie są plany startowe na ten rok. A wakacje oczywiście na obozie górsk... stop, wróć, oczywiście nad polskim morzem, fajnie byłoby, gdyby udało się popływać... I pozostaje jedynie życzyć sobie, żeby udało się zapisać na te wszystkie biegi.

ahoj!