niedziela, 19 września 2021

Półmaraton Aleją Dębów Czerwonych 2021

Swój wpis zacznę od filozoficznej uwagi, że nie da się dobrze pobiec półmaratonu biegając średnio 20 km tygodniowo ;-). Przekonałem się o tym w Wieruszowie.

A co do samego meritum, czyli biegu. Bieg w Wieruszowie był bardzo dobrze zorganizowany, pogoda idealna, 14 stopni pokazywał termometr w samochodzie, brak opadów.

Trasa półmaratonu szybka, ale z dwoma podbiegami - niezbyt, moim zdaniem, trudnymi. Większość trasy biegnie rzeczywiście aleją, wzdłuż której posadzone są olbrzymie dęby, które we wrześniu nie są jeszcze czerwone. Wyobrażam sobie jak tam musi być ładnie na przełomie października i listopada. Dęby rosną bardzo blisko drogi, a droga jest tak wąska, że dwa samochody jadące naprzeciwko siebie z trudnością się mijają. Prawdopodobnie ta trasa była zaprojektowana bardzo dawno temu, pewnie jeszcze przed II WŚ.


Czas netto: 1:52:31 (oficjalny)
Średnie tętno: 173 ud./min.
Waga przed startem: 85.3 kg

Planowałem biec tempem 5:10/km, czyli na czas 1:48-1:49 i to udawało się dość dobrze do około 15 kilometra. Pierwsze dziesięć kilometrów przebiegłem tempem 5:07 i na półmetku czułem się dobrze. Szesnasty kilometr w 5:20, siedemnasty w 5:20, osiemnasty w 5:40, odcięło mi energię, nogi miałem jak z waty, nie miałem siły biec dalej. Kiedy zobaczyłem znacznik 19 kilometra przeszedłem do marszu, maszerowałem ok. 600 metrów, meta już tak blisko, postanowiłem jakoś dobiec. Ruszyłem.

Dwudziesty kilometr w 5:35, dwudziesty pierwszy w 5:32, byłem wyczerpany tym biegiem, trochę przeszarżowałem z tempem, ale mam wrażenie, że dałem z siebie dziś wszystko. Jaki trening, taki wynik!

Nie udało się co prawda nabiegać życiówki, ale jestem zadowolony.

Pobiegłem swój pierwszy bieg po Covidzie (ostatni raz startowałem w październiku 2019), ukończyłem plan treningowy, zmobilizowałem się, schudłem po pandemii prawie cztery kilogramy. Same plusy.

No i oczywiście ukończyłem swój drugi półmaraton, trzy lata po pierwszym.

Ahoj!