piątek, 13 lutego 2015

Umarł król niech żyje król

Od czasu do czasu portale biegowe rozpalają się do czerwoności przy okazji dyskusji o tym, kto ile przebiegł w swoich butach biegowych. Użytkownicy przerzucają się kolejnymi liczbami: ten przebiegł 2.8 tys. kilometrów w jednych butach, inny 4 tys. kilometrów, ten w końcu „zaledwie” 1.7 tys. kilometrów (ale autor postu zapewnia, że wyglądają jak nowe i siateczka zupełnie nie zniszczona). Wszyscy czekają w napięciu kto da więcej... O! Tutaj prawdziwa bomba – ktoś napisał posta z informacją, że przebiegł w swoich butach New Balance 13 tys. kilometrów! Żart, prowokacja czy może post 45-kilogramowego gimnazjalisty o wyjątkowo lekkim kroku ?

Często powtarzaną opinią, która nieomal przybiera rozmiary swoistego dogmatu jest stwierdzenie „badania pokazują, że buty należy wymieniać po przebiegnięciu 1-1.5 tys. kilometrów”. Z kolei korporacje produkujące sprzęt sportowy uwielbiają swoją tezę, która w jęz. angielskim brzmi „300-500 miles rule” (reguła 300-500 mil).

A zatem zwróciłem się o pomoc do wujka Google i zapytałem się go o to, co inni sądzą o na temat kilometrażu, który można przebiec w jednej parze butów biegowych. Trafiłem na ciekawy artykuł sprzed dwóch lat autorstwa Giny Kolaty.

Trzy ciekawe fakty, fragmenty tekstu przykuły moją uwagę w tym artykule. Pierwszy z nich to cyt.
Now he assiduously replaces his shoes after running about 200 miles in them. He goes two pairs a month.
To o Ryanie Hall’u, który zmienia buty biegowe jak paczki chusteczek do nosa. Ale jednocześnie podana jest informacja, że Ryan, związany jest z Asics i de facto za buty nie musi płacić. Z naszego podwórka: Jerzy Skarżyński w swojej książce „Biegiem przez życie” pisze, że amortyzowane markowe buty biegowe powinno się wymieniać po 1-1.5 tys. km. Trzeba Panu Jerzemu przyznać punkt za pewną uczciwość, bo przecież głównym sponsorem mojego wydania jego książki jest Mizuno ;-). Czyli Pan Jerzy +1 uczciwość ;-).

Drugi interesujący fragment artykułu to cyt.
Mr. Harper, a distance runner, said most runners could feel when their shoes need to be replaced. “You get a sense for it,” he said. “Nothing hurts, but it is going to soon."
Oznacza to mniej więcej, że biegacz sam wie kiedy buty zmienić, nic nie boli, nic się nie dzieje, ale wiemy, że ten moment nadchodzi. Tak, pełna zgoda. Swoje pierwsze buty biegowe wyrzuciłem z przebiegiem 1024 km, to były decathlonowe Kalenji Kapteren 200, były po dwóch sezonach i czułem, że już za chwilę, już za moment zrobią mi pierwszy odcisk na stopie. A w najbliższym czasie wyrzucę moją drugą parę butów (ale historycznie pierwszą!), moje pierwsze buty, kupione wiosną 2011 roku. Ah. To jak pogrzeb jakiś… ;-) Może jakieś szklane domowe mauzoleum ;-) ? Stąd też pomysł na wpis na blogu.

Trzeci ciekawy fragment przytoczonego tekstu to ten na samym końcu cyt.
So when should you retire those faithful running shoes, and what happens if you don’t? Despite the doomsday warnings, no one really knows.
Jednym słowem, nikt do końca nie wie kiedy wyrzucić buty biegowe i te 13 tys. kilometrów w jednej parze jest prawdopodobnie możliwe...

A wracając do mnie. Kupiłem te moje pierwsze buty biegowe (te które właśnie zamierzam wyrzucić) bodajże za 250 zł w maju 2011 roku. Jest to model Kiprun 1000 marki Kalenji.


Biegałem wtedy wyłącznie po lesie, a kupiłem buty z amortyzacją, bez agresywnego bieżnika, lekkie, z delikatną, przewiewną siateczką, w sumie chyba takie startówki... Nie miałem pojęcia, że są buty trailowe, buty startowe, buty minimalistyczne, buty do biegania po lodzie etc. etc. etc. Szukałem po prostu butów biegowych i było to najlepiej wydane dwieście pięćdziesiąt złotych wiosną 2011 roku. Biegały ze mną w Gdańsku, w Warszawie, w Kampinosie, w podkrakowskiej Skawinie, we Wrocławiu, w Bazylei, w Legionowie, w Makowie Mazowieckim… Uuuu, kawał historii. Wszystkie dotychczasowe starty, mnóstwo treningów, po asfalcie i na stadionie, nakręciłem w nich dotychczas 940 km. Jako następcę wybrałem Nike Air Pegasus+ 30, głównie do treningów na twardym, asfaltowym podłożu i startów w zawodach. Nowe butki kosztowały 235 zł z przesyłką kurierską. Uff, trafiłem z rozmiarówką Nike w ciemno, znaczy się online. Cóż mogę o nich napisać – niewiele, jeszcze w nich nie biegałem. A o wysłużonych Kalenji ? Były ok, choć pianka Eva ubiła się dość szybko, po 400-500 kilometrach. Dość wąskie, zdecydowanie nie dla biegacza z szeroką stopą. Ten model nie jest już w sprzedaży, chyba najbliższy mu model z Decathlonu, który obecnie jest sprzedaży to… No właśnie, jaki ;-) ?

Umarł król, niech żyje król... No, stary jeszcze nie umarł, jeszcze trochę porządzi, ale tylko trochę, te najki takie czyściutkie, szkoda mi ich uświnić w zimowych kałużach. W sumie królowi przystoi kolor złoty lub purpurowy, a tu niebiesko i niebiesko. Może to królik ?
O nowych butach napiszę jak przebiegnę w nich ze 400 km, czyli pewnie za dwa lata ;-)
ahoj!