środa, 11 maja 2016

Podwarszawski Szlak Pamięci

Piesza wycieczka z aparatem fotograficznym po Kampinoskim Parku Narodowym staje się powoli moją małą, miłą wiosenną tradycją. W ubiegłym roku przeszedłem cały szlak żółty im. Stefana Żeromskiego, w tym roku postanowiłem przejść kolejny szlak – szlak czarny (tzw. Podwarszawski Szlak Pamięci) z Lasek do Wólki Węglowej.

Długi weekend majowy stał się doskonałą okazją do zrealizowania takiej jednodniowej wycieczki po lesie. Postanowiłem także, inaczej niż rok temu, nie jechać samochodem, ale pojechać komunikacją, gdyż rzadko kiedy szlak pieszy czy plan wycieczki w Kampinosie stanowi zamkniętą pętlę i po dotarciu do celu trzeba niestety wracać po własnych śladach do samochodu. Dotarłem na stację metra Młociny, a stamtąd autobusem 708 pojechałem w kierunku Lasek. W autobusie było niewiele osób, ale widać było wśród współpasażerów niedzielnych wycieczkowiczów, takich jak ja, trzymających mapy w ręku i dyskutujących ile kilometrów jest z jakiegoś punktu do innego. Wysiadłem na przystanku w Laskach za kościołem, spojrzałem na mapę, uruchomiłem Google Maps i zacząłem się zastanawiać, gdzie jestem i jak dotrzeć do początku czarnego szlaku. Kilkadziesiąt metrów dalej napotkałem pierwszą tabliczkę z czarną kreską. Oznaczenie wskazywało, że do Wólki Węglowej mam 11,7 km.

Początkowo szlak prowadzi ścieżkami w okolicy Lasek, po prawej stronie mija się mogiłę powstańców z 1863 roku, takich pomników na trasie tego szlaku można spotkać kilka, stad jego oficjalna nazwa – Podwarszawski Szlak Pamięci. Po dwóch kilometrach dochodzi się do dyrekcji Kampinoskiego Parku Narodowego w Izabelinie, ale wcześniej mija się uroczą brzozową polanę.


Po czterech kilometrach dochodzi się do Sierakowa i o ile dotychczasowa część szlaku jest mi kompletnie nieznana, o tyle ścieżki w okolicach Sierakowa znam doskonale z perspektywy biegacza. Mijam Sieraków i wchodzę ponownie do lasu, dochodzę do uroczyska Nadłuże, dominują sosny rosnące na wydmowych piaskach, piaszczyste ścieżki są wybitnie niekorzystne dla rowerzystów, po około sześciu kilometrach docieram do kolejnego miejsca pamięci – kamienia Ułanów Jazłowieckich oraz grobu ułana, na skrzyżowaniu szlaków czarnego oraz żółtego. Znam to miejsce doskonale, często tu biegam.


Po drodze zaczepia mnie rowerzysta, który zaintrygowany moim aparatem i statywem dopytuje się, czy udało mi się spotkać łosia. Mówię, że nie, że robię zdjęcia przyrodzie. On z żalem zwierza się, że jeszcze nigdy nie udało mu się spotkać tego pięknego zwierzęcia, chociaż w Kampinosie bywa często, żali się, że znalazł jedynie zrzucone poroże ;-) Wymieniamy parę uwag na temat łosi, po chwili naciska na pedały i odjeżdża. Wkrótce docieram Dąbrowy Leśnej, gdzie znajduje się granica Parku.


Schodzę z czarnego szlaku, idę swoimi ścieżkami, po chwili docieram do bram Cmentarza Północnego w Wólce Węglowej, stąd kursują już autobusy w stronę Warszawy, czekam co prawda pół godziny na autobus 110, ale jestem zadowolony, że nie muszę wracać z powrotem przez las do samochodu. Wyszła fajna, kilkugodzinna wycieczka po lesie, w sam raz na długi majowy weekend.


Więcej zdjęć jest dostępnych pod linkiem linkiem.
ahoj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz