wtorek, 3 listopada 2015

Jesienne roztrenowanie AD 2015


Miło jest nie biegać. Co prawda ten sezon nie był specjalnie ciężki, nie trenowałem mocno, startowałem tylko dwa razy, ale cudownie jest dać sobie spokój z bieganiem na cztery tygodnie. Nigdy nie miałem i wciąż nie mam problemu z wyszukiwaniem i wykorzystywaniem okazji do leniuchowania, tak stało się też na zakończenie tego sezonu. Taki czterotygodniowy reset, pozwalający odpocząć głowie, ale także pozwalający, po czterech tygodniach, poczuć znowu chęć do biegania, do udeptywania ścieżek, żeby znowu wyjść i zacząć się ruszać.

Te cztery tygodnie pozwoliły mi zobaczyć się nie tylko z moją Panią dentystką i dać jej szansę na znalezienie czwartego, zaginionego kanału w lewej górnej szóstce (nie zauważyła go cztery lata temu :-( ), ale odwiedziłem także moją Panią okulistkę. Ta z kolei oglądała moją siatkówkę. Wspaniale jest odwiedzać lekarzy prywatnie, mając pełną świadomość odprowadzania co miesiąc sporej składki zdrowotnej w ramach pracy na etat.

Nie jest tak, że nie mam na nic czasu trenując przez większą część roku, bo jak wcześniej wspomniałem trenuję dość lekko (i nigdy ciężko nie trenowałem), ale często brakuje chęci i sił, żeby odwiedzić lekarza czy załatwić inne, potrzebne sprawy. Po prostu ich brakuje. Realizując plan treningowy jest się jak w pędzącym pociągu, który nie zatrzymuje się na żadnej stacji, żyje się od treningu do treningu, wpada się w pewien rytm, amok, monotonię. Normalni ludzie tego nie potrafią zrozumieć.

Moje mieszkanie po tych czterech tygodniach też wygląda inaczej, mówiąc wprost – jest czystsze.

Roztrenowanie to jesień, a jesień to czas podsumowań i rozmyślań. Czy na pewno dobrze zrobiłem praktycznie całkowicie odpuszczając ten rok ? Czy i ile poprawię się przyszłym roku ? Ile jeszcze życiówek przede mną ? Do jakich czasów dojdę ? To są pytania, które trapią większość biegaczy, przynajmniej tych z minimalnym poziomem ambicji biegowych. I szkoda, że już niedługo skończę 39 lat, naprawdę, k…a szkoda. Myślę, że można poprawiać się do około 50 lat, potem statystyczny trenujący zalicza życiówkowy zgon ;-) Podobno trochę inaczej jest w triathlonie.

Roztrenowanie to w moim przypadku także okres intensywniejszego chodzenia na pływalnie. Lubię pływać, zawsze w trakcie sezonu biegowego mi tego pływania brakuje. W zasadzie to czasami trudno mi określić, którą dyscyplinę lubię najbardziej. Wcale nie jest tak, ze jestem jakimś wielkim fanem biegania i chyba każdy, kto regularnie czytuje mojego bloga to dostrzegł. Mogę sobie wyobrazić, że nagle przestaję biegać i zaczynam chodzić regularnie na basen trzy czy cztery razy w tygodniu. A może to rower jest moją ulubioną dyscypliną ?

Minęły cztery tygodnie z małym hakiem od ostatniego biegu. Ciekawe jak będzie z tym moim bieganiem, jaka będzie forma, a jakie tętno. Czas wyciągnąć z szafy ubrania jesienno-zimowe. Zakładam długie spodnie i długą bluzę, na głowę opaskę, garmina na łapę, no i oczywiście najki na nogi. Chciałbym kupić tej jesieni rękawiczki (stare się przetarły) i jakiś krótki termoaktywny komplet pod bluzę i spodnie, za dużo naczytałem się ostatnio o rwie kulszowej ;-), może w tym tygodniu uda się cos kupić.

Wychodzę z domu, wsiadam do samochodu i po piętnastu minutach jestem przy swojej ulubionej miejskiej ścieżce. Wysiadam z samochodu i orientuję się, ze zapomniałem paska do tętna oraz saszetki na ramię, w której zazwyczaj chowam kluczyki. Przez miesiąc wszystkie biegowe nawyki poszły w las. Na początek planuję sześć kilometrów, delikatnie i spokojnie, spokojnie i delikatnie. Garmin po pierwszym kilometrze głośno pika i wyświetla tempo 5:25/km. Kolejne kilometry wchodzą gładko i bez bólu. Garmin piszczy po szóstym kilometrze, a ja naciskam stoper i zatrzymuję się. 32 minuty i 2 sekundy, tempo 5:20/km. Cóż, nowy sezon można uznać za rozpoczęty.
Jeszcze się rozciągam, potem wsiadam do samochodu, w radiu trwa właśnie wywiad z Marcinem Świetlickim, od razu rozpoznaję jego głos.


3 komentarze:

  1. Arku
    Ty skończyłeś, ja zaczynam przerwę po sezonie.
    No właśnie, to jest też czas, aby pozałatwiać różne sprawy. Jak np. ci lekarze ;)
    Oj miło jest nie biegać :)
    Fajna sprawa z tym pływaniem. Skąd Ci się to wzięło to pływanie?

    I I też właśnie teraz piszę tekst o tym na mój blog.
    pozdrowienia, Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Piotrze, a zatem - miłego roztrenowania :) Co do pływania - to pływam już bardzo długo, znacznie dłużej niż biegam, kilkanaście lat, oczywiście nieprofesjonalnie :), trochę żabki, trochę kraula. Kiedyś przygotuję o tym wpis, może przy okazji jakiegoś triathlonu, jak się trafi :)

      Usuń
  2. Arku
    dziękuję. Roztrenowanie u mnie to czas poważniejszego zajęcia się blogiem :D
    Dopinam 3 projekty z nim związane :)
    W końcu mam na to siły i czas - zalety tego roztrenowania.

    Co do pływania - możemy pogadać na priv, masz chyba mojego @?

    OdpowiedzUsuń