niedziela, 18 grudnia 2016

W Beskidzie Żywieckim

Link do zdjęć
Dzień 1 (23-11-2016r.)
Skałka-Błażyczówka-schronisko PTTK na Hali Rysiance (szlak zielony)


Pierwszy dzień jest świetny, pogoda dopisuje, choć samo dojście do schroniska wcale nie jest łatwe, idę ostrym podejściem zielonym szlakiem. Na wysokości ok. 1000 m widzę białe płaty śniegu, tak, to śnieg, naprawdę dziwne uczucie. Szlaki w Beskidzie Żywieckim są dość łatwe, dobrze oznaczone, ale i tak trzeba uważać, żeby nie przegapić jakiegoś skrętu. Idę do schroniska Rysianka, które znajduje pod szczytem Rysianka (1322 m). Garmin pokazuje przy schronisku wysokość 1260 m. Wieczorem spotykam się z Agnieszką i Henrykiem, jutro wyruszymy razem na szlak.

Dzień 2 (24-11-2016r.)
Schronisko PTTK na Hali Rysiance-schronisko PTTK na Hali Boraczej-Skałka (szlak zielony)


Rano idziemy obejrzeć wschód słońca, przeszkadzają nam trochę chmury, ale jest super, ma to swój klimat. Drugi dzień jest jeszcze lepszy niż pierwszy, bo towarzystwo dopisuje. Idziemy do schroniska na Hali
Lipowskiej, potem Henryk odłącza się, skręca w żółty szlak, idzie do Rajczy. My idziemy zielonym szlakiem do Skałki, przechodzimy przez schronisko na Hali Boraczej, gdzie niestety nie można kupić tak wyczekiwanych jagodzianek, są tylko w weekendy. Potem schodzimy ze szlaku, nieco błądzimy, trochę zgadujemy trasę, nie ma odrobiny ryzyka, nie ma zabawy. W końcu docieramy do Skałki, a potem do Węgierskiej Górki. Powrót jest zabawny i lekko zwariowany, zamiast do Katowic wsiadamy w pociąg do Zwardonia, czyli w przeciwnym kierunku. Podobno to moja wina, ta pomyłka z pociągiem. Wracam późno, przez Katowice, Kutno, potem Łowicz, jestem w domu nad ranem. Nocna jazda pociągiem ma swój urok, a czasem spotyka się osobliwych jegomości, naprawdę klimatycznych gości, którzy zaczynają rozmowę od delikatnie paraliżującego cię pytania "Jesteś za Legią ?", ale potem okazują się pobożnymi Adwentystami Dnia Siódmego, którzy oprócz tego, ze są kibolami Legii, to nie piją alkoholu i nie palą papierosów. Poza tym mój pobożny Adwentysta rozciągnął się na całej szerokości siedzeń z nieukrywaną radością, tłumacząc się tym, że otrzymał kiedyś postrzał w tylną część ciała i trochę go tam pobolewa. WTF ? Świat jest dziwny i cały czas mnie zaskakuje. Poza tym nie ma to jak przejechać się całkowicie pustym pociągiem z Kutna do Łowicza Głównego o trzeciej na ranem.

1 komentarz: