piątek, 3 kwietnia 2015

Rozmyślania o półmaratonie


Wczoraj przebiegłem swoją pierwszą dyszkę w tym roku. Fajnie. Tempo dyszki to 5:22/km przy tętnie 156, czyli takie moje dobrze mi znane i lubiane OWB1. Lubimy się ostatnio z moim OWB1. Pomyślałem, że spokojnie byłbym w stanie dołożyć do tej dyszki drugą taką dyszkę, a potem jeszcze kilometr i jeszcze dziewięćdziesiąt siedem i pół metra ;-).

Szybki szus po kalkulator, hmm, ile zająłby mi półmaraton przy tym tempie 5:22/km ? Ach, już mam – półmaraton zająłby mi 1:53:13. Joł!

Ale hola. Jeśli skorzystam z gościnności Pana McMillana albo Pana Danielsa i wpiszę czas mojej rekordowej listopadowej dyszki to otrzymam nawet czas półmaratonu 1:39:45, przy czym Pan Daniels jest łaskawszy niż Pan McMillan i daje mi dwadzieścia osiem sekund lepiej. A zatem rozwiązanie równania „krunner + półmaraton = x” leży pomiędzy 1:53:13 a 1:39:45. Joł!

A w ogóle to chciałbym przebiec siedemdziesiąt sześć półmaratonów. Dlaczego akurat siedemdziesiąt sześć a nie siedemdziesiąt dziewięć ? Ponieważ urodziłem się w 1976 roku ;-) Każdy w innym mieście, w innym miejscu. Pewnie, że nie da się do nich wszystkich przygotować, przebiec na maksa, to jasne. Być może powoli przeistaczam się ze zwinnego, agresywnego biegowego tygryska w powolnego, ociężałego biegowego jaka, turystę, objuczonego jakimiś bagażami i tobołkami… ;-) Eh, życie, życie...

Czyli jeżeli za rok przebiegłbym mój pierwszy półmaraton w rodzinnej Warszawie, to byłby mój pierwszy i ostatni warszawski półmaraton... Fajnie, może być, podoba mi się.

Wesołych Świat i mokrego śmigusa-dyngusa! Joł!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz